Geoblog.pl    PodrozeZJackami    Podróże    Zbuntowany Cypr!    Zbuntowany Cypr!
Zwiń mapę
2018
04
lut

Zbuntowany Cypr!

 
Cypr
Cypr, prota
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Tegoroczne ferie przypominały mi trochę wakacje na Litwie w roku 2012. A to z tego względu, że, podobnie jak wtedy, cel wyjazdu został ustalony w ostatniej chwili, pomysł na wyprawę rodził się w bólach, a na ostateczną decyzję o wyborze destynacji miał… bunt. Ale co? Jak to? Kecaj? Podróżniczy James Dean jako „Buntownik bez powodu”? Skąd! Mój „bunt” na Cypr był całkowicie uzasadniony, a przyczyna wytłumaczalna, bardzo prozaiczna i dość przyziemna! To pieniądze oczywiście! Ach ta mamona rządzi tym całym zakręconym światem! I moimi podróżami przy okazji!

Tylko zaraz, chwileczkę… Chciałbym być dobrze zrozumiany! Nie chodzi mi o to, żeby było jak najtaniej. Tu chodzi o stosunek ceny do tego, co się w zamian otrzymuje! No postawcie się proszę choć chwilę w mojej sytuacji… Miałem do dyspozycji tydzień i następujący wybór: wyjazd na narty w Polsce – w Zakopanem lub Białce Tatrzańskiej, gdzie pogoda niepewna a sezon w pełni, co oznacza tłumy na stokach i ceny nieadekwatne do oferowanego standardu lub… kusząca ceną oferta wyjazdu na Cypr, gdzie akurat wiosna w pełni, temperatury powietrza i wody ponad 20ºC, a turystów jak na lekarstwo. Takie to dylematy mnie dopadły przed samymi feriami!

Na szczęście długo się nie zastanawiałem. Do Zakopca zawsze przecież można skoczyć po raz dwudziesty piąty, a na Cypr…? To byłby pierwszy raz! I być może drugiej okazji by nie było, bo któż to wie co będzie „za rok, za dzień, za chwilę…” jak to kiedyś w jakiejś piosence leciało? No i kliknąłem tam gdzie trzeba i za ile trzeba. I pojechałem. I co najważniejsze: nie pożałowałem.

Cypr pogodnie…

Pierwsze fajne uczucie było, gdy się lądowało już w Larnace… Zza okienek samolotu na całej trasie było tylko chmurnie, buro i szaro. Na moment tylko, nad Turcją, wyłoniły się szczyty wysokich gór, ale też całkowicie ośnieżone i skute lodem. Luty to przecież zima! Ależ błysnąłem, prawda? Nawet daleko na południu o tym wiedzą. Jednak gdy schodziliśmy do lądowania i za oknami pojawiła się wyspa Afrodyty widać było tylko słońce, bezchmurne niebo, lazur morza i… zieleń! I to taką soczystą, głęboką, jaskrawą, taką normalnie w jakości HD! Człowiekowi od razu chce się żyć, natychmiast wstępuje weń nowy zapas energii, a morda sama się uśmiecha bez powodu. Choćby do jajowatego okienka samolotu! Popatrzcie tylko jak to niewiele potrzeba do szczęścia. Wystarcza czasami po prostu troszkę słonecznych promieni!

Trzy godziny lotu i jest się w zupełnie innym świecie i klimacie! Wychodząc z samolotu nie ma się wątpliwości: w połowie lutego Cypr rozkwita wiosną pełną gębą! Zadziwiające? Skąd! Na Cyprze, od zarania dziejów, przez 330 dni w roku „Żarówa” świeci aż miło!

Cypr hotelowo…

Zaczęło się obiecująco. Po prawie godzinnej podróży z lotniska do miejscowości Protaras, położonej na wschodnim wybrzeżu wyspy, nasz autokar podjechał pod imponujący hotel, o imponującej architekturze, niezwykle imponującej liczbie gwiazdek i jeszcze bardziej imponującej nazwie: Constantinos The Great! Jednak już za chwilę trzeba było zweryfikować myślenie. To raczej imponująca wtopa! Ten hotel to rozczarowanie! Dziwię się do teraz dlaczego jeszcze ktoś nie zdrapał tych kilku gwiazdek z elewacji hotelu.

Pokoje zaniedbane, mocno wysłużone i niestety nie dość dokładnie wysprzątane. Generalnie cały wystrój i wyposażenie pamięta jeszcze wczesne lata 80. Wszystko wymaga gruntownego remontu lub… wizyty Małgorzaty Rozenek z ekipą programu „Piekielny hotel”. Absolutnie nie polecam! Wybredny nie jestem, ale skoro umawialiśmy się z biurem podróży na pięć gwiazdek, to przydałoby się żeby chociaż ten przybytek stał koło hotelu o takim standardzie. Pies drapał ten hotel i mordę lizał właścicielowi tego Catastrophe The Great, czy jakoś tam… Najważniejsze, że gdy się spało to na głowę nie padało! Trzeba zawsze myśleć pozytywnie i starać się dostrzec tę jasną stronę księżyca!

Cypr wiosennie…

Cały tydzień na Cyprze grzało słoneczko i ciężko było wypatrzeć nawet chmurkę na niebie. Dookoła nas wszystko kwitło, rosły zboża. Drzewa uginały się od cytrusów, a dojrzalsze z nich leżały już na ziemi. Cypr o tej porze jest przepiękny! Powietrze rześkie. Jest ciepło, ale nie upalnie. Słońce świeci przez całe dnie lecz jeszcze nie zdążyło po zimie spalić trawy i liści drzew temperaturami dochodzącymi tutaj nawet do 50ºC.

Ten czas to idealny moment na fotografię krajobrazową, bo zdjęcia nie są „sprane” i nie trzeba dodatkowo używać kontrastu w postprodukcji. Jeszcze ważniejszą sprawą z punktu widzenia fotografa czy turysty pragnącego oderwania się od zgiełku i natłoku, to jest tu po prostu pusto! Totalna pustka, bez krzty przesady. Miejscowość Protaras, sądząc po ilości restauracji, sklepów, wypożyczalni tudzież centrów rozrywki, w sezonie letnim bez wątpienia jest pełna turystów, wczasowiczów, zatłoczona i gwarna. A w lutym? Na kilkadziesiąt hoteli w całym mieście czynny jest 1 (słownie: jeden) hotel – nasz Cataclism The Great, czy jakoś tam…

Kocie ruchy…

Wszystko zamknięte na cztery spusty i miasteczko wygląda tak jakby mieszkańców wygoniła stamtąd jakaś dżuma albo tyfus. Ups… Przepraszam! Zapomniałem o kotach! Tych są setki. Są dosłownie wszędzie! Jak wieść gminna niesie koty już wieki temu zostały sprowadzone na wyspę, by wytępić węże. Tak sobie myślę, że teraz wielu osobom może przychodzić taka myśl do głowy, aby teraz zaimportować dla odmiany jakąś większą ilość pytonów czy boa dusicieli i dać wężom okazję do zrewanżowania się na kotach, gdy te żebrzą o jedzenie na każdym kroku.

Koty wychylają się zza każdego rogu, wylegują się na chodnikach, szwendają się po placach i ławkach. No i nie omijają oczywiście restauracyjnych stolików. Łaszą się i miauczą do każdego kto wyciągnie w ich kierunku choćby palec lub zaszeleści foliową reklamówką, dając im nadzieję na kawałek jakiegoś rarytasu. Są na pewno w tym miauczeniu bardzo skuteczne, bo wszystkie koty są jak z żurnala: pięknie wypasione, tłuściutkie, każdy z lśniącym futrem i na pewno nie brakuje im „ptasiego mleczka”. No bo przecież kto nie nakarmi kota w zamian za słodkie selfie z cypryjskim sierściuchem? Cypr nazywany jest Wyspą Afrodyty… Wolne żarty! O tej porze roku Cypr powinien być nazywany Wyspą Kotów!

Jeśli chcielibyście poznać dalszą część, zapraszamy po więcej na; http://podrozezjackami.pl/cypr/


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2018-02-05 07:30
Podoba mi się to spojrzenie na Cypr!
Film z humorem !
 
PodrozeZJackami
PodrozeZJackami - 2018-02-09 23:14
Dziękujemy za słowa uznania za sposób spojrzenia i opisania wizyty na Cyprze.
 
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 10 wpisów10 9 komentarzy9 58 zdjęć58 4 pliki multimedialne4
 
Nasze podróżewięcej
03.03.2018 - 31.03.2018
 
 
04.02.2018 - 04.02.2018
 
 
07.01.2018 - 07.01.2018